Dwa lata temu stanęliśmy przed wyzwaniem, jak rozmawiać z dziećmi o pandemii. Towarzyszyło nam wówczas wiele trudnych emocji: strach przed nieznanym, żal za utraconymi przyjemnościami, czasem złość. Dziś znów czekają nas trudne rozmowy. Rozmawiać? Czy nie? I jak? Tak, rozmawiać. Nie miejmy złudzeń, że dzieci o niczym nie mają pojęcia – chodzą przecież do przedszkola, szkoły, na podwórko. Wszędzie tam spotkały się dziś ze słowami „wojna”, „atak”. Nie panikujmy, ale nie udawajmy też, że nic się nie dzieje. Jeśli zapytają, odpowiedzmy, że owszem, rozmawiamy o wojnie na Ukrainie, czytamy i oglądamy wiadomości, ale nie oglądajmy ich przy dzieciach, unikajmy burzliwych dyskusji w ich towarzystwie. Dozujmy to, co jest dla nich po prostu zbyt obciążające. Jeżeli dzieci mówią nam o swoich emocjach, o lęku, zatrzymajmy się. Zapewnijmy je, że to normalne bać się w sytuacji, która jest nam nowa, nieznana. To normalne mieć różne myśli i uczucia. Dajmy im odczuć naszą dorosłą sprawczość, zapewnijmy poczucie bezpieczeństwa i pewność, że dorośli dbają o dzieci. Bądźmy blisko, też fizycznie – przytulajmy się, dotyk pomaga regulować emocje. A jeżeli zobaczymy, że mimo wszystko nasze dziecko jest przerażone, przytłoczone i nie radzi sobie z tym, co myśli i czuje, nie czekajmy z szukaniem wsparcia specjalisty.