10 września, jak co roku będziemy obchodzili Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom. Często wydaje się, że nas to nie dotyczy. Ale czy rzeczywiście? Kryzys. Słowo, które w ostatnich miesiącach towarzyszyło wielu z nas – również dzieciom i młodzieży. Kryzys ekonomiczny, polityczny, osobisty, emocjonalny… Brzmi znajomo? Oczywiście, bo każdy z nas w swoim życiu spotyka się z sytuacją kryzysu. Również dzieci. Co jednak zrobić, gdy zamiast mobilizującym wyzwaniem staje się on przeszkodą nie do pokonania? Jesteśmy dorośli. Pracujemy, „ogarniamy dom”, spłacamy kredyty, wychowujemy dzieci. Bywa, że bagatelizujemy pierwsze symptomy kryzysu naszych dzieci: „Nie przesadzaj”, „Tworzysz problemy tam, gdzie ich nie ma”, „Jak będziesz dorosły, to dopiero zobaczysz, co to są problemy”… Tylko czy nasze słowa rozwiązują jakikolwiek problem, czy raczej powodują u dziecka poczucie niezrozumienia? Uciszamy uczucia, zamiatamy je pod dywan licząc, że znikną. A one wciąż tam są, pozostawione czarnym myślom, poczuciu braku sensu, obojętności, która daje dziecku jasny komunikat – nie jesteś dość ważny, by poświęcić ci czas i uwagę. Czasem próbujemy pocieszaczy: „Wszystko się ułoży”, „Będzie dobrze”, uciszając tym razem własne sumienie, bo przecież zareagowaliśmy…A dziecko potrzebuje akceptacji tego, jak się czuje i tego, że nie potrafi na pstryknięcie palcami poczuć się inaczej. Potrzebuje obecności. Zainteresowania. Wsparcia. Pomocy w wykonaniu pierwszego kroku do naprawy poważnej sytuacji – np. wizyty u specjalisty – psychologa, psychiatry. To zaledwie początek, ale każda droga zaczyna się od pierwszego kroku. Kryzys. Reagujmy.

grafika: Lisa Aisato